12.12.08

Wierzyca- 04.12.2008

Kierunek- Pojezierze Kaszubskie.
Szymon wyruszył ze stacji Kraków Główny o 7.55, pociągiem typu express. Dotarł do Warszawy Centralnej o 10.50. Ja z Imkiem czekałam już na odpowiednim peronie i w ostatniej chwili zdążyliśmy na TLK do Gdyni odjeżdżający o 10.55.
Podróż upłynęła spokojnie. Szymon przespał prawie całą drogę (ci którzy go znają pewnie nie są tym faktem mocno zaskoczeni:). Ja natomiast umilałam sobie czas lekturą i sudoku, wypiłam też dwie kawy po 4,5zł w całkiem przytulnej restauracji (www.wars.pl).
W Iławie Głównej zrobiło się tłoczno. W dodatku stojący pasażerowie zaczęli rościć sobie prawo do miejsca zajmowanego przez Imka. Byliśmy wprost oburzeni! Wezwano nawet konduktora pociągu w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Na szczęście po okazaniu ważnego biletu na przejazd obsługa przyznała nam rację i Imko siedział bezpiecznie już do samego Trójmiasta.



Dotarliśmy do Gdyni o 16.36. Z tej okazji postanowiliśmy udać się na mały spacer pomorski.



Z płucami wypełnionymi świeżą dawką jodu i wiatrem na twarzach odwiedziliśmy tutejszy Green Way w celu spożycia obiadokolacji. Tam też spotkaliśmy się z naszymi znajomymi, u których zaplanowaliśmy nocleg.

Wpadliśmy jeszcze do mieszkania aby zostawić bagaże,a później do Ucha gdzie czas niesłychanie nam się wydłużył. Dzień zakończył się ok.4, kiedy to dotarliśmy do łóżek gdzieś w okolicy Gdyni Redłowo.
Szum mew obudził nas już o 6 rano. Pośpiesznie udaliśmy się do kolejki SKM, aby zdążyć na pociąg do Wieżycy odjeżdżający z Gdyni Głównej o 7.40.



Przed 9 byliśmy na miejscu.
Szybka kawa na dworcu i wyruszyliśmy w miasto. Mieliśmy nadzieję, że przy okazji uda nam się zobaczyć szczyt Wieżycy - Kaszubskiego Olimpu. Niestety źródło ku któremu zmierzaliśmy położone jest w znacznej odległości od góry. Po uprzednim "zasięgnięciu języka" udaliśmy się pieszo w kierunku południowo-wschodnim.Wbrew zapewnieniom szalonego rowerzysty, nie był to jednak przysłowiowy ,,rzut beretem". Zmęczeni umieraliśmy z pragnienia,płonącym wzrokiem wyczekiwaliśmy sklepu spożywczego.Na próżno. Minęliśmy Szymbark i po godzinie dotarliśmy do wsi Kłobuczno. Życzliwi mieszkańcy z wielkim zaciekawieniem wysłuchali naszej historii i wskazali najbliższą drogę do źródła.
Podniecenie sięgało zenitu. Oto za chwilę mieliśmy zatrzymać pierwsze z 39 źródeł! Przedzierając się przez gęste krzewy w niespełna 15 minut odnaleźliśmy wypływ.




Chwila zadumy i stało się! Zatrzymaliśmy źródło wypływu Wierzycy* na czas 5 minut.



Dokumentacja fotograficzna tym razem nie oddaje całej specyfiki wierzyckiego źródła i atmosfery związanej z tym miejscem. Fotograf był na tyle spięty i poruszony tym co miało się wydarzyć, że zapomniał o ważnych aspektach technicznych wykonywanego zdjęcia i w rezultacie powstała fotografia nie zachwyca walorami estetycznymi. Niemniej jednak wierna jest swemu pierwotnemu przeznaczeniu dokumentu.

*Wierzyca- rzeka
Wieżyca- szczyt, miasto

Dla urozmaicenia relacji chcieliśmy opisać całą wyprawę pojezierskim dialektem,jednak już przy pierwszej próbie wyszukania Wierzycy w kaszubskiej wikipedii,daliśmy sobie spokój.Zainteresowanych odsyłamy do

http://csb.wikipedia.org/wiki/Prz%C3%A9dn%C3%B4_starna

Brak komentarzy: