27.12.08

Źródło Czarnej.

Wciąż pozostawaliśmy w centrum Polski. Naszym celem była wieś Wierzchowina i znajdujące się nieopodal źródło Czarnej.




Fundusze, które dostaliśmy od sponsora były już na wyczerpaniu, uznaliśmy zatem, że będziemy poruszać się stopem tak często jak tylko będzie to możliwe. Nasze wcześniejsze doświadczenia ze stopowaniem w tych stronach były wyłącznie pozytywne, byliśmy więc dobrej myśli.

Korzystając z dwóch podwózek dotarliśmy do Grójca, rodzinnego miasta Piotra Skargi, a także – co dla nas ważniejsze – miasta, słynnego z wyśmienitych jabłek! Nasz ostatni kierowca jechał furgonetką całą załadowaną jabłkami, których cały worek dał nam na drogę, gdy dojechaliśmy już do Grójca. Opowiadał nam też sporo anegdot i plotek dotyczących lokalnych polityków, które jego żona zasłyszała podczas pracy w komitecie organizacyjnym Święta Kwitnących Jabłoni. Jego historie puszczaliśmy mimo uszu, mając w głowach obraz a w nosach wspaniały zapach jabłek, które spoczywały w skrzyniach tuż za naszymi plecami.




Żeby nie tracić czasu, wsunęliśmy tylko szybko po zapiekance i wyszliśmy z miasta Alejami Niepodległości na drogę nr 7 i stanęliśmy na poboczu z wyciągniętymi kciukami. Zdaje się, że po tych kilku niewesołych zdarzeniach z minionych dni, udało nam się przezwyciężyć naszego pecha. Czekaliśmy wprawdzie 20 minut, ale trafił nam się kierowca jadący do Zaborowa, a więc jakieś 1,5 km od samej Wierzchowiny. Pan Stanisław, bo tak miał na imię, gdy tylko usłyszał historię Projektu Wisła, zaczął śmiać się tak bardzo, że nie byliśmy pewni jak się zachować. Po chwili uspokoił się jednak, z lekkim niedowierzaniem złożył nam życzenia samych sukcesów i zaoferował, że podrzuci nas kawałek dalej, żebyśmy nie musieli błądzić po polach. Cóż, było to miłe z jego strony, ale nie zmienia to faktu, że jego postawa jest karygodna. Niech się Pan wstydzi, Panie Stanisławie. Udało nam się!

Pod Wierzchowinę dojechaliśmy wczesnym popołudniem. Ze źródła wypływał cienki strumyczek, nie było więc najmniejszych problemów z zatrzymaniem go.



Okolica oczarowała nas tak bardzo, że postanowiliśmy zrobić sobie dłuższy postój i zająć się grójeckimi jabłkami.

Brak komentarzy: